Bloger kontra portal. Kto z tego starcia ma szansę wyjść zwycięsko?
Nazywam się Mateusz Kiszło i jestem czytelnikiem bloga Justyny. Nie pisałbym tego wpisu, gdyby nie artykuł zatytułowany „Czy początkujący blog ma kiedykolwiek szansę konkurować z dużymi, ugruntowanymi portalami internetowymi?” (http://www.evive.pl/maly-blog-a-duze-ugruntowane-portale-internetowe/). Uznałem, że nie wyczerpuje dostatecznie tematu, więc postanowiłem podzielić się własną opinią.
Na wstępie muszę powiedzieć, że uwielbiam pytanie „Dlaczego?”. To jedno niepozorne słowo jest głębsze niż się wydaje i pozwala dotrzeć do sedna sprawy krok po kroku. Pokażę ci to na przykładzie, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie „dlaczego tyle osób prywatnych (nie firmy) porzuca prowadzenie bloga?”. Prawdopodobnie większość oczami wyobraźni widzi tylko przyszłe korzyści. Czytają i słyszą o tych, którym się udało i którzy stali się zawodowymi blogerami, więc oni też postanawiają spróbować. Jednak w chwili, gdy wena mija i do przyszłego blogera dociera, że jednak cała ta zabawa nie jest taka prosta jak mogłaby się wydawać, blog jest zwykle porzucany. Potencjalnie korzyści się nie pojawiły (nawet po latach prowadzenia) lub były tak małe, że zwyczajnie niewarte poświęconego czasu.
Dlaczego tych korzyści nie było? Umówmy się – największe pieniądze, a przynajmniej na początku, można zarobić na współpracach z firmami. Nie sądzę, aby blogerzy, którzy takie współprace realizują, mieli zrezygnować z blogowania. Poddają się więc ci, kórymi reklamodawcy się z jakiegoś powodu nie zainteresowali. Dlaczego tak mogło się stać? Zapewne usłyszelibyśmy różne odpowiedzi, z czego najpowszechniejsza brzmiałaby mniej więcej tak: „mieliśmy za małe zasięgi”. Jest to na tyle interesujące stwierdzenie, że zatrzymamy się przy nim na dłużej.
Portale mają zasięgi idące w miliony, ale reklama kosztuje naprawdę ciężkie pieniądze (z ciekawości zajrzyjcie w cennik Wp, czy Interii – swego czasu podawali przykładowe widełki cenowe). Nie każdą firmę na to zwyczajnie stać, więc szukają tańszych alternatyw. To cena bywa właśnie niekiedy jednym z powodów, dla których reklamują się na blogach. Portale to wszak duże firmy zatrudniające rzeszę osób i mające ogromne koszta utrzymania. Muszą pokryć nie tylko koszty utrzymania redakcji, biura i szeregu innych rzeczy, ale mają jeszcze na tym odpowiednio zarobić.
Tymczasem blogi prowadzone są przez pojedyncze osoby, dla których często stanowią tylko dodatkowe źródło dochodu. To dlatego relacja ceny do zasięgu jest dużo lepsza, bo często bloger nie potrafi korzystnie dla niego samego wycenić wartości jego zasięgów. Jakby tego było mało, bloger to osoba wpływowa. Na portalach pisują osoby anonimowe lub prawie nieznane. Nieoznaczone teksty sponsorowane (w ramach tzw. reklamy natywnej) są tam zjawiskiem powszechnym. Powoduje to, że nie mam pewności, czy to co czytam nie ma przypadkiem czegoś zareklamować.
Tymczasem siła blogerów tkwi w braku ich anonimowości. Jako że twarz mają tylko jedną, dbają o swój wizerunek. Odmawiają na przykład reklamowania produktów, które im nie odpowiadają. Wiedzą, że zaufanie można stracić w jednej chwili, więc nie ukrywają faktu, że dany materiał powstał we współpracy z marką. Liczę się ze zdaniem paru blogerów, których czytam i ich słowa traktuje jak święte, bo zdążyli po prostu zaskarbić sobie moje zaufanie. Często fakt, że np. używają jakiegoś rozwiązania podchwytują inni i roznosi się to niemal wirusowo. Tymczasem portal jest często jak Gall Anonim i jego słowo znaczy dla mnie niewiele. Dlatego firmy chętnie płacą blogerom za wspólne działania.
Ale co to ma do zasięgów?
Załóżmy, że taka reklama u topowego blogera kosztuje 10.000 złotych, a wpis dociera do 10.000 osób. Co stoi na przeszkodzie, by firma zamiast tego zrealizowała 10 współprac po 1000 złotych o zasięgu tych 10.000 osób, albo wyższym? Wygoda? Nigdy nie było to pewnie priorytetem. Fakt, że firmy zaczynają współpracować z blogerami dopiero, gdy mają określoną ilość unikalnych użytkowników miesięcznie? Nie istnieje taka dolna granica. Im mniejsi jesteśmy, tym po prostu mniej zainkasujemy.
Liczba unikalnych użytkowników na moim blogu wahała się pomiędzy 3 a 7 tysiącami. Bardzo mało jak na standardy wyśrubowane przez blogerki kulinarne, czy modowe ze swoimi setkami tysięcy unikalnych użytkowników. Tymczasem w ciągu niecałego roku zrealizowałem 9 współprac, na które składała się podpisana umowa i wynagrodzenie finansowe
Sekret tkwi w targetowaniu. Skoro już firma ma wydać jakieś pieniądze na marketing, to chce dotrzeć ze swoim przekazem do osób, które faktycznie mogą być potencjalnymi klientami. Takie BMW wie, że portale czytają miliony osób o przeróżnych zainteresowaniach z czego zapewne ułamek tylko będzie zainteresowanych ich przekazem marketingowym. Tymczasem na blogu samochodowym zbierają się entuzjaści motoryzacji.
Im bardziej zawęzimy temat przewodni bloga, tym atrakcyjniejszym staniemy się partnerem z punktu widzenia firm. Nie myślcie o tym, że macie za mały zasięg. Prowadzisz blog o roślinach hodowlanych uprawianych konkretną metodą i masz „zaledwie” 1000 unikalnych użytkowników miesięcznie? Jesteś doskonałym nośnikiem reklamowym dla firmy, która produkuje akcesoria do takiej hodowli. Jesteś cenniejszy niż blog notujący dziesiątki tysiący czytelników, ale pozbawiony wyraźnego tematu przewodniego. Nie myśl zasięgami – myśl niszą. I owszem – jesteś ogromną konkurencją dla portali. Powodzenia!
Autorem wpisu jest Mateusz Kiszło. Jeśli szukacie bezkompromisowych materiałów dotyczących zarabiania to znajdziecie je pod adresem jakzarabiacpieniadze.com.pl.
zyczeniowo
20 marca 2017, 2:37 pmJak zawsze wszystko zależy, również od tego czy chcesz/potrafisz sprzedać produkt jakim jest reklama/artykuł/cokolwiek w Twoim serwisie. Należy też pamiętać o tym, że są tematy, które generują ruch, ale nie generują konwersji, oraz takie, które mają mniejszy ruch, ale za to taki, że zarabia na siebie 🙂
Fajny tekst!
zyczeniowo recently posted..życzenia z okazji komunii
Mateusz Kiszło
21 marca 2017, 7:20 amChociaż na codzień pracuję w sprzedaży to uważam, że blogi czy serwisy nie sprzedają, ale mają trochę inną funkcję – zainteresować reklamowanym obiektem. Proces zakupowy człowieka nie wygląda tak, że w trakcie rozmowy znajomy mówi bez najmniejszego kontekstu, że „powinieneś kupić sobie sokowirówkę marki ABCD”.
Najpierw go wysłucham, ale na pewno nie pójdę jeszcze tego samego dnia do sklepu. Pogrzebię w sieci na temat opinii internautów. Prześpię się z tym i będę o tym myślał szukając w głowie uzasadnienia zakupu. Słowem potrzebuję jeszcze wielu bodźców i nie sądzę, by jeden artykuł sprzedawał. Wpis komercyjny na blogu jest trochę jak zaszczepianie myśli w firmie „Incepcja”. Zaczynam o tym myśleć, ale nie podejmuję decyzji natychmiast.
Oczywiście od tej reguły są wyjątki, ale tak postrzegam reklamę na blogach / portalach. Zaszczepiają myśl.
BEATA REDZIMSKA
21 marca 2017, 4:41 pmMateusz, Justyna, bardzo fajny wpis. A do tego stronę na konkretny temat, a nie o wszystkim łatwiej wypozycjonować na ten właśnie temat. Bo Google od razu wie, gdzie ją sobie zaklasyfikować.
Piotr
28 marca 2017, 7:34 pm„Prowadzisz blog o roślinach hodowlanych uprawianych konkretną metodą i masz „zaledwie” 1000 unikalnych użytkowników miesięcznie? Jesteś doskonałym nośnikiem reklamowym dla firmy, która produkuje akcesoria do takiej hodowli”
Zbytni optymizm 🙂 Raz, że mały bloger ma problemy z odnalezieniem reklamodawców, a druga sprawa to że mały ruch oznacza małe stawki.
Np na rechblogger jest pełno małych blogerów z małym ruchem i gie one zarabiają. Często jestem tam reklamodawcą i za promocje na takich blogach płacę tyle ile kosztuje zgrzewka i paczka chipsów 🙂 A kupuję tam tylko dla linka w zasadzie.
Nieliczni dobrze zarabiają i muszą mieć duży ruch, renomę. A na to pracuje się dłuugo.
Piotr recently posted..Kryterium dochodowe do zasiłku rodzinnego
agencja interaktywna e-conex
4 kwietnia 2017, 3:25 pmWszystko jest chyba bardzo indywidualną kwestią. Zależy czy potrafimy pociągnąć za sobą tłumy. Jeśli treści są ciekawe i inspirujące, to bez znaczenia jest forma publikacji. Jakby nie było, tekst bardzo fajny;)
Mateusz Kiszło
4 kwietnia 2017, 6:10 pmZ perspektywy czasu wiem, że mógłby być lepszy 😉
Alex
13 kwietnia 2017, 11:36 amDokładnie tak jak piszesz. Szansą dla początkującego blogera jest nisza, w której działa. Na początku stawki może nie będą wysokie, ale wraz ze wzrostem popularności bloga będą one rosnąć. Nie od razu Kraków zbudowano. Potrzeba dużo czasu, trochę szczęścia i jednak różnych umiejętności SEO/SEM/SOCIAL żeby się wypromować.
anitakam
9 maja 2017, 6:34 pmDokładnie wiele zależy od tego gdzie i jak działamy. Tematyka to rzecz podstawowa.
Marcin
17 maja 2017, 11:05 amW sumie to bardzo dobrze. Ten który będzie starał się nad jednym projektem dużo czasu to będzie później doceniał to co otrzymuje często przez takie serwisy jak patronite itp.
Janusz Kamiński
16 maja 2017, 9:40 amMyślę, że blog ma więcej szans, ale to zależy od tematu.
Tomek
29 maja 2017, 10:46 pmTak naprawdę to duże portale i mniejsi blogerzy świetnie się uzupełniają z perspektywy marketingowej. Jeśli potrzeba promować brand to duże portale dają zasięgi, jeśli targetować bardziej precyzyjnie – niszowi blogerzy są niezastąpieni.
Krzysztof
4 lipca 2017, 12:20 pmMarketing w social media to już podstawa. Nie wystarczy wrzucić reklamę na AdWordsy i czekać na klientów niestety.
karczma
10 lipca 2017, 10:37 amosobiście postawił bym na blog. Z odpowiednia tematyką i bardzo wartościowymi wpisami mozna dużo osiągnącć nie koniecznie na portal. Moim zdaniem bloger wygrywa.
bielanski
11 lipca 2017, 12:01 pmPortal z blogiem moim zdaniem dobry jest na początek. W miarę upływu czasu i popularności bloga warto przenieść na osobną stronę. Krótko mówiąc portak tak ale na dobyr poczatek.
Dietologia
19 września 2017, 12:44 pmWszystko zależy od tematyki serwisu i contentu. Jeśli trafisz w niszę, do tego potrafisz pisać w ciekawy sposób i masz na to sporo czasu i entuzjazmu, to szanse na sukces są ogromne.
Dietologia recently posted..Konkurs na najciekawszy przepis bezglutenowy
Kris
31 października 2017, 11:07 amDokładnie, bez marketingu nie będzie żadnych dużych efektów. Warto inwestować!
Kamil
21 stycznia 2018, 7:51 pmWedług mnie wszystko zależy od niszy na którą trafimy. Czasem dobry będzie portal z ogromnymi zasięgami, a czasem mały bloger, który trafi bezpośrednio do grupy docelowej.
ArFeN
29 stycznia 2018, 12:25 amCiekawa sprawą z tą niszą. Do mnie również zgłaszają się firmy, głownie zajmujące się marketingiem, szukają blogera dla firm, z którymi współpracują
Jacek
17 sierpnia 2018, 9:30 amNo nie powiem, 10 000 UU to jest nadal mało dla reklamodawców. Na chyba, że bloger jest na topie i jest znany. Oprócz tego powiedzmy sobie szczerze, że takie współprace reklamowe są mało zyskowne.
Jacek recently posted..Najwyższy budynek w Polsce – Warszawie i Unii Europejskiej. Varso Tower [video]
Paweł
10 września 2018, 5:19 pmZnany bloger który jest „na topie” wcale nie musi dużo zarabiać przy podanej liczbie UU (10k). Wszystko zależy od contentu który zamieszcza oraz od konkretnego reklamodawcy.
Średnio popularny bloger działający w ścisłej niszy może zarabiać wielokrotnie więcej od blogera piszącego „o wszystkim i o niczym” mającego podobną liczbę UU – pod warunkiem nawiązania współpracy z reklamodawcami celującymi w „niszowych” czytelników.
Paweł recently posted..Jak zachowywać się na spotkaniu z klientem – 5 Porad dla Freelancera
Forum chrześcijańskie
13 października 2018, 6:07 pmWygra ten kto bardziej się przykłada do swojej pracy 🙂